6.01.2024 Koncert „Kolędowanie przy szopce”

Festyn z okazji Dnia Dziecka

Koncert piosenek z filmów i seriali

Koncert w hołdzie Janowi Pawłowi II

Koncert zaduszkowy

Warsztaty plastyczne

Wieczór pieśni patriotycznych

Zaduszkowy koncert „Pozostaną z nami na zawsze”

Zespół Folklorystyczny podczas Małopolskiego Festiwalu Smaku

Zespół Folklorystyczny podczas Małopolskiego Festiwalu Smaku

Zespół Folklorystyczny podczas Święta Powiśla Dąbrowskiego

Zespół Folklorystyczny podczas Święta Powiśla Dąbrowskiego

Gminne Centrum Kultury
i Czytelnictwa w Gręboszowie
im. Jakuba Bojki

40. rocznica ogłoszenia stanu wojennego w Polsce

Data wpisu: 14.12.2021

W związku z przypadającą w tym roku 40. rocznicą ogłoszenia stanu wojennego w Polsce zamieszczamy – z tej okazji – tekst Łukasza Młyńca „ Czas terroru” publikowany w Gazecie Gręboszowskiej.

 

CZAS TERRORU

            Spośród kryzysów jakie dotknęły PRL jeden budzi szczególną grozę już na samo brzmienie nazwy- stan wojenny. Wprowadzony 13.XII.1981, oficjalnie zakończony 22.VII.1983 r., budzi kontrowersje co do przesłanek, celu oraz skrajne emocje, jeśli chodzi o ofiary. Kierunek działań osób u władzy zdawał się zmierzać w stronę rozprawy ze społeczeństwem.

Rok 1981 oprócz zamachu na Jana Pawła II przyniósł także wybór gen. Wojciecha Jaruzelskiego na nowego premiera. Nic nie zapowiadało wówczas dramatycznego grudnia. Sam Jaruzelski apelował o „90 spokojnych dni” do społeczeństwa. Fasadowość odezwy odsłoniła prowokacja w Bydgoszczy, zakończona pobiciem trzech działaczy „S” oraz niemal strajkiem generalnym. Już w czerwcu, na IX Zjeździe PZPR, hegemonami zostali dogmatycy partii, co w połączeniu z zablokowaniem procesu przemian jakie dokonały się rok wcześniej (m. in. 21 postulatów „Solidarności”) określiło kierunek działań władzy- atak na społeczeństwo.

Prawdziwy wstrząs wywołał zjazd „Solidarność” na przełomie września i października w gdańskiej hali „Oliwa”. Uchwalone „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej” nastawione na ekspansję nurtu „S” uderzało w jedność bloku państw socjalistycznych pod dominacją ZSRR. Na Kremlu zawrzało, a w PZPR zagościła histeria. Bardziej niż przed powtórką z Węgier, czy Czechosłowacji władza bladła przed zgoła dalej idącymi konsekwencjami. Interwencja bratniego narodu równałaby się utracie wszelkiego wpływu na sytuację wewnętrzną w Polsce. Wobec oporu większości narodu oraz napiętej sytuacji zewnętrznej zdołano jednak zachować zimną krew. Jeszcze w tym samym miesiącu Jaruzelski skupił kluczowe urzędy we własnej osobie, obsadzając stanowisko I sekretarza PZPR. Właśnie w tym czasie zdecydował o wprowadzeniu stanu wojennego.

Plan wdrożono 13 XII 1981. Polegał na wprowadzeniu przepisów stanu wojennego. Wiązało się to z szeregiem ograniczeń w porównaniu do normalnego życia, pracy, nauki czy innych zdawałoby się na stałe wpisanych w codzienność czynności. Najważniejszy zapis mówił o zawieszeniu działalności organizacji o profilu społecznym, co w praktyce spychało aktywność „S” poza prawo i godziło w wewnętrznego oponenta PZPR. Ofensywa dotknęła przy tym różne sfery ruchu. Internowano przywódców związku, na czele z Lechem Wałęsą. Wstrzymanie funkcjonowania szkół wyższych oraz wprowadzenie reżimu wojskowego w głównych zakładach pracy skierowane było z kolei w wewnętrzne fundamenty oporu- studencki i robotniczy. Nielegalną już wówczas aktywność ograniczać miało wprowadzenie godziny policyjnej i przerwanie komunikacji telefonicznej. Te ostatnie wróciły do rutyny 10.I.1982 r.

Ster państwa objęła zawiadywana przez gen. Jaruzelskiego WRON, czyli Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego. Mimo, iż nie przewidziana w konstytucji, znajdowała się ponad pozostałymi organami władzy państwowej. Nierzadko spotyka się opinie stojące za przestępczym i pozaprawnym charakterem związku złożonego z osób o wypaczonym pojęciu na temat racji stanu. Regulacje prawne ułatwiły poczynania obozy władzy, które za nic miały podstawowe wolności i prawa człowieka oraz obywatela, i w ciągu kilku dni doprowadziły do rozlewu krwi. Milicja 16.XII otworzyła ogień do strajkujących w kopalni „Wujek” na Śląsku, zabijając 9 górników i rozpędzając protest. Pełna pacyfikacja kraju nastała z końcem wystąpienia w kopalni „Piast”. Rozwiązanie już w nowym roku Niezależnego Zrzeszenia Studentów dopełniło dzieła. Twarda i precyzyjna ręka władzy zacisnęła się na szyi społeczeństwa. Ginęli ludzie. Pobicia i łapanki wrosły w szarą panoramę wielu miast. Zwolnienia z pracy nie były niczym nadzwyczajnym.

Nie możemy mówić jednak o pełnym tryumfie. Zapędzeni w róg komunistyczni przywódcy musieli liczyć się z doraźnymi konsekwencjami rozprawy z narodem. Ceną jaką zapłacili za krew obywateli był ostracyzm na arenie międzynarodowej i sankcje gospodarcze ze strony Zachodu. Zepchnięcie „S” poza prawo nie oznaczało bynajmniej jej końca. Z determinacją rozpoczęła zjawiskową wręcz dla demoludów działalność konspiracyjną. Pod koniec stanu wojennego zaczęły ukazywać się nawet niezależne publikacje na temat postaw, metod i wzorców podziemnej pracy. Pozostali na wolności przywódcy i działacze „S” przenieśli struktury właśnie w konspirację, gdzie utworzyli Tymczasową Komisję Koordynacyjną.

Nie zdołano także zahamować demonstracji przeciwko decyzjom władz. Fale masowych protestów przetaczały się przez Polskę z okazji rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja, ale także w związku z pierwszym maja. Szczególnie wystąpienia podczas komunistycznego Święta Pracy dawały do zrozumienia do jakiej hipokryzji władz i oddalenia od idei socjalizmu doszło w PRL. Szczyt aktywności demonstrantów przypadł na drugą rocznicę porozumień sierpniowych z 1980 r.

Nie poskutkował tu apel Wałęsy o ostrożność i uwagę wobec możliwych prowokacji. Ostateczny bilans to 5 tysięcy aresztowanych. W Lublinie z rąk ZOMO zginęło kilka osób. Ostatnie miesiące stanu wojennego naznaczone zostały do dziś nierozstrzygniętą sprawą pobitego najprawdopodobniej przez milicjantów na śmierć Grzegorza Przemyka, syna jednej z poetek opozycyjnych.

Świadomość potencjału ludności i zdolności do samoorganizowania zaważyła o podjęciu próby utrzymania ludności na kolejnym polu. Komunistyczny rząd zainicjował odgórny ruch społeczny, Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego jako konkurenta dla „S”. Krew na ulicach, zaułkach i w aresztach, zaprowadzenie terroru, i zaraz potem wskazanie na konieczność odrodzenia narodu. Odzieranie narodu z godności i dyskryminowanie na każdym polu zdaje się uzasadniać charakterystyczny podział „My” i „Oni”, tak mocno zakorzeniony w czasach PRL.

Koniec stanu wojennego przebiegał w kilku etapach. Mniej więcej rok od wprowadzenia sejm przyjął ustawę o zawieszeniu stanu wojennego z 31.XII.1982. Nie pozwolono jednak na powrót niezależnych organizacji do poprzedniej działalności. Dalej obowiązywały ostrzejsze kary za wystąpienia przeciwko władzy, zwłaszcza na strajki. Wspomniany PROM szybko wykreowano na przedstawiciela społeczeństwa, który na parę dni przed zakończeniem stanu wojennego wpisano do konstytucji. Wniosek o zakończenie stanu, jak można się domyślić, złożył właśnie PRON. Sejm dopełnił formalności 22.VII.1983 r.

Wśród zakorzenionych wartości demokracji jedną z pryncypalnych ról odgrywa możliwość wystąpienia przeciwko terrorowi władzy, prawo do obalania władzy nieprawej i brutalizującej stosunki z obywatelami. Gdzie w takiej sytuacji postawić rządzących sprzeniewierzających się podstawowym prawom człowieka, stojących u przyczyny tragedii tysięcy rodzin i usprawiedliwiających się działaniem na rzecz dobra społeczeństwa? Gdzie umieścić bezwzględność i ślepotę ZOMO i MO? Czy warto nazwać tamte dni mniejszym złem, ratunkiem dla Polski, a autorów stanu wojennego postawić na panteonie zasłużonych?

 

Łukasz Młyniec

 

 

Powrót